Zaciekawiła mnie ostatnio
reakcja tzw. piewców pojęcia kultury gwałtu w kontekście wypowiedzi księdza Bochyńskiego
mającej być forpocztą usprawiedliwienia gwałtów dokonywanych na dzieciach. Oczywiście
żaden taki element w jego wypowiedzi się nie pojawił. Natomiast media dopisały
sobie do zawieszonych "w powietrzu" słów księdza taką oto sentencje: „co jest
usprawiedliwieniem gwałtów na dzieciach”, autor tej wypowiedzi-burzy za ten
stan rzeczy obwiniał kulturę zrywającą tabu z intymności. Na co zareagowało zdecydowanie
środowisko naukowe w postaci Marii Beisert, która oczywiście w żaden sposób nie
polemizowała ze słowami księdza, jedyne co zrobiła w ramach dyskusji środowiska
naukowego z klerykalnym ciemnogrodem to „przepisała” jota w jotę słowa Bochyńskiego
z adnotacją dotyczącą ekshibicjonizmu:
„Wypowiedź
ks. Bochyńskiego ilustruje nieprawidłową reakcję, uznanie zachowania dziecka za
zaproszenie.”
Torpedując jednocześnie własne stanowisko, wyrażone na stronie
tokFM. Bardziej prawdopodobne jest że nie przeczytała całej wypowiedzi księdza
zadowalając się tvnowskim nagłówkiem i strzelając na oślep trafiała dokładnie w
konstrukcję wywiadu zamieszonego na ePiotrków, repetując ją w ordynarny sposób o tempora, o mores.
W między czasie tłum linczowników zbierał się pod siedzibą TVN
podburzany do coraz radykalniejszych działań. Bo już nikogo nie oburzają wypowiedzi
życzące księdzu zgwałcenia przez współwięźnia, obcięcia mu genitaliów, powieszenia
z narządy płciowe. Nikt nie zareagował na skandaliczne zachowanie
czytelników Gazety Wyborczej, słuchaczy tokFM i widzów TVN24. Kultura gwałtu w
tym środowisku ma się lepiej niż kiedykolwiek, szkoda że cierpi na tym wolność
słowa, której Lemański i Bochyński już nie uświadczą.
No comments:
Post a Comment