Tuesday, September 18, 2012

Kinomania i islamofobia

Zastanawiałem się jak może być skuteczna metoda leczenia tej przypadłości, na którą cierpi coraz więcej europejczyków bombardowanych z ekranu ekscesami przedstawicieli religii pokoju. Wydaje mi się że zastosowana przez samych muzułmanów pionierska metoda leczenia islamofobii, oparta na chęci przestraszenia oponenta w dyskusji połączonej z ewentualnym jego fizycznym wyeliminowaniem gwarantuje uzyskanie pożądanego rezultatu. Chory postawiony przed wyborem: albo przestanie się bać islamu albo zginie z pewnością wybierze to pierwsze. To pewne że miło mieć jakiś wybór w życiu. James Holmes  dokonując zamachu podczas seansu "Batmana", nie rozwodził się na temat jakości walorów artystycznych w.w. filmu, po prostu wyciągnął broń i zaczął strzelać do ludzi, którzy zdecydowali że tego dnia zapoznają się z sensacyjną treścią. Zastanawia mnie czy pracownicy międzynarodowej firmy kurierskiej zapoznali się z produkcją "Niewinność muzułmanów", lub zdążyli wyrazić swoją opinię przed dokonaniem na ich busa zamachu zakończonego tragicznym zejściem niezainteresowanych tematem przed atrapą kina gdzie odbywały się projekcje kontrowersyjnego filmu puszczanego tylko i wyłącznie przez talibów.

Kinomaniacy islamscy postanowili uderzać we wszystko co nie jest związane ze światem filmu, zaczynając od pikiet po ambasadami, zwyczajowo nie zajmującymi się produkcją kinematograficzną. Okazyjnie deptano fotografie sławnego reżysera Obamy. Po zdewastowaniu wszystkiego do okoła co nie miało nic wspólnego kinem najwyraźniej do kinomaniaków dotarło wreszcie że należy zająć się mityczną produkcją obrażającą ich kochanego proroka. Apogeum kuriozalnych zachowań osiągnięto w Pakistanie, gdzie doprowadzono(?) do zablokowania całego portalu YouTube, razem z filmami przedstawiającymi islam jako religię pokoju. I dobrze, przecież wszyscy widzą "że to kłamstwa".



PS:
Post sponsorowany przez "Death To Hollywood"


Saturday, September 8, 2012

Kinder Fahrenheit 451

Kocham, nie piszę bzdur. Idiotyczne majaki Monika Moryń ( ang. moron ), których podstawą jest trauma związana z uświadomieniem posiadania waginy w bardzo późnym wieku, postanowiły uderzyć w literaturę dla dzieci. Jej mdłe wypociny rozwodzące się nad ideologizowaniem siusiaka, które według przytoczonych przez nią opinii mają być "metodą szokową" edukacji naszych pociech, bynajmniej nie tych znalezione w beczkach po kapuście. Prawdopodobnie uciekł jej uwadze jeden mały fakt, ludzie nie rodzą się z tabu dotyczącym członka w głowie, dostają je w spadku po indywiduach nie mogących pogodzić się ze swoją biologią. Zaszokowanie autorki, która usilnie próbuje przypisać podobne odczucia otoczeniu za pomocą swojego artykułu, może być spowodowana jej odmienną budową anatomiczną. Taki sam szok odczuwają osoby widzące w cyrku szoł z człowiekiem-słoniem w głównej roli. Spróbuję odwrócić sytuację i to co dla nas naturalne, może okazać się dla prawicowej publicystyki szokujące. Z artykułu dowiadujemy się że Pani Monika kopuluje wbijając sobie członek w ucho, więc wiedza zawarta w beletrystyce dla dzieci wydaje się dla niej abstrakcyjną, nie mającą żadnego uzasadnienia w rzeczywistości, którą stanowi jej przekonanie. Co gorsze każda latorośl na ulicy może wyprowadzić ją z tego błędu. To dopiero musi być frustrująca sytuacja.

PS: Dziwi mnie również atak na krótki rys historyczny zawarty w tych książeczkach, ignorowanie łacińskiej sentencji "Historia est magistra vitae". Za moich czasów nie było problemu z edukacją seksualną i książkami do niej. Wybierało się najbardziej wyrośniętego kolegę, on kupował "twój weekend" w kiosku i po sprawie. Pozostało mi życzyć żebyście nie trafili na zołzę pokoju frondystki, która niechybnie zacznie przeskakiwać przez ogień wzniecony na książkach ze słowem "pierdzieć" w treści.

Wednesday, September 5, 2012

Para-cywilizacja? Turek vs Korwin.


".... równie dobrze można by organizować zawody w szachy dla debili" równie dobrze można organizować wybory dla korwinistów.


Wpis "Para-olimpiada czyli paranoja" Janusza Korwina-Mikke zbiegł się w czasie z inną publikacją "Oscar Pistorius przeprasza za atak na protezy rywala".W artykule opisującym wyścig stricte technologiczny pojawiły się takie oto słowa przeprosin, które Pistorius skierował do rywala: "- Nigdy nie chciałem umniejszyć wyczynu Alana. To było jego pięć minut i mam dla niego wielki szacunek" Nie jest to oczywiście 5 minut Alana, ponieważ za każdym sportowcem (nie)pełnosprawnym stoi sztab naukowców, fizjoterapeutów, dietetyków, chemików, fizyków, inżynierów, psychologów, którzy wytężoną pracą moją doprowadzić do zwycięstwa. Do małych wygranych można zaliczyć osiągnięcia cywilizacyjne pozwalające chodzić ludziom tracącym nogi w wypadku, niewidomym widzieć, et cetera.

Zastanawiałem się co Korwinowi-Mikke kojarzy ze słowem cywilizacja? W sumie ludzie, którzy nie mają skrzydeł budują samoloty, rozwiązując problem braków za pomocą technologii, dokładnie jak w paraolimpiadzie, stojąc na pozycji sportowca zmagającego sie ze swoimi słabościami względem natury i własnego ułomnego ciała. Upadku cywilizacji można dopatrywać się w zjawisku odwrotnym, nazistowskiej symplifikacji i zanikającej kreatywności, której Pan Janusz chyba nie schlebia?...
(Korwin wycofał się rakiem ze swojego wcześniejszego wpisu, lubię kopać leżących, taką mam naturę.)

Sunday, September 2, 2012

Benedict Groeschel was right, historia bezgłowego leniwca.

Ten post nie będzie promocją pedofilii ale kolejną szpilą wbitą w murzyńskie tabu pseudocywilizacji europejskiej. Zastanawiałem się do jakich irracjonalnych konkluzji i mitotworzenia doprowadzi histeria antypedofilska, którą w sposób cyniczny wykorzystuję do własnych potrzeb ( dla beki i sztuki ). Liczyłem na coś w starym stylu, typowe wiejskie zabobony, które będą nam towarzyszyć podczas mitycznej walki z wiatrakami, zmorami, vampirzami i upiorami wszelkiej maści. Zaczęło się obiecująco, ze śmiechem ironii w tle, ponieważ większość przesądów dotyczących pedofilii na fali nienawiści do kościoła wypływało od oświeconych sekularystów. Więc kiedy głos rozsądku i morze niezaprzeczalnych faktów napłynęło od strony etatowych reprezentantów zabobonu, jaśnie-oświeceni ateiści chyba pod wpływem ideologicznego zacietrzewienia- oszołomstwa, zaczęli je atakować lub po prostu jak to mają w zwyczaju: negować ich istnienie.

Benedict Groeschel suchą frazą "To ofiary ich uwodzą", stwierdzeniem faktu opisanego w książce niejakiego Vladimira Nabokova, ściągnął na siebie gromy, płacz wdów ostatniej wojny cywilizowanej Eropy z dziadkami śliniący się do młodych lasek i vice versa. Oczywiście wojny z góry przegranej, ponieważ wiktymizującej w sposób ordynarny i sztuczny, osoby, które nie łączą się w bólu z fantomowymi empatiami histeryków, reprezentujących tylko jeden słuszny moralny sąd.
Sprawy szybko wróciły do normy, kiedy nienormalną, wręcz zboczoną sytuację kościoła stojącego na straży zdrowego rozsądku zmieniły przeprosiny za mówienie prawdy.I dobrze, wszystko zostało na swoim miejscu, w ciemnogrodzie.


ps: Gdzie w tej historii jest ukryty leniwiec? Tony Halik na jednej ze swoich wypraw spotkał plemię dzikich łowców głów, którego wioskowym tabu było dotknięcie leniwca. Hiwarosi uważali że przedstawiciel tego gatunku może zabrać człowiekowi duszę. Niestrudzony podróżnik nie chcąc zabijać człowiek, zadeklarował przyniesie im głowy trójpalczastego, którego indianie unikali jak ognia, uciekający w panice przed- lenistwem w myśleniu.